To był jeden z
najbardziej oczekiwanych dni naszej podróży. Mieliśmy dotrzeć nad Grand Canyon,
jeden z największych i najpiękniejszych cudów natury. Praktycznie bez
zwiedzania Flagstaff, wyruszliśmy na jego spotkanie. Miałem dla moich
współtowarzyszy przygotowane dwie niespodzianki. Trzeba dodać, że ten estap nie
jest częścią Ruty 66, ale być tak blisko i nie zboczyć, byłoby grzechem, tym
bardziej, że trzeba wracać tym samym szlakiem i nic się nie traci z 66-ki. Za
nami został łańcuch górski San Francisco Peaks, ze swoimi ośnieżonymi
szczytami, a przed nami droga US89 z pustynnym krajobrazem dookoła, która
doprowadzić nas miała do miasta Page, tuż przy granicy ze stanem Utah.
 |
San Francisco Peaks |
Na
chwilę zatrzymaliśmy się w pobliżu miasteczka Cameron, żeby zobaczyć wiszący most
z 1911 roku, który jest wpisany do Narodowego Spisu Miejsc Historycznych.
Dzisiaj most ten jest zamknięty dla ruchu kołowego i służy do
podtrzymywania wszelkiego rodzaju konduktów, rur i kabli.
 |
wiszący most (Cameron) |
Krajobraz dookoła zaczynał się zmieniać z
równinnego w pagórkowato-górzysty. Czerwień skał stawała się coraz bardziej
intensywna. W pewnym momencie można było dostrzec w oddali wielką szczelinę –
była to ta słynna “olbrzymia dziura”.
 |
kończyła się równina - zaczynały się wzgórza |
 |
rzeka Colorado nieustannie drąży w skałach |
 |
z daleka, to był pierwszy wzrokowy kontakt z "wielką dziurą" |
 |
elektrociepłownia Navajo Generating Station |
Po 210 kilometrach znaleźliśmy się w
Page. Tam właśnie znajdowała się pierwsza niespodzianka dla moich kolegów - to
tutaj miałem zarezerwowaną wycieczkę do Antelope Canyon. Nie można jej odbyć we
własnym zakresie, ponieważ dotarcie tam jest możliwe tylko w towarzystwie
indiańskiego (Navajo) przewodnika, a na dodatek ustanowiony jest limit na
dziennych wypraw. Ja rezerwowałem z 6 tygodniowym wyprzedzeniem. Wsiedliśmy do
15-to osobowego minibusa i po 25 minutach jazdy polną drogą dotarliśmy do
wysokiej skalnej ściany z niewielką szczeliną. Weszliśmy w nią i po kilku
krokach znaleźliśmy się przed czymś niesamowicie pięknym i unikalnym.
 |
ta niewielka szczelina jest wejściem do Antelope Canyon |
Wąski
przesmyk w skale, wydrążony przez wodę, o ścianach wysokości do 20 metrów,
oświetlony przez promienie słońca wkradające się przez wąskie szczeliny, które
docierały do samego dna. Miejsce jest niesamowite, jedno z najpiekniejszych
jakie w życiu widziałem. Niezwykła gama klorów - od białego po ciemnoczerwony,
których odcienie zmieniały się w wraz ze słońcem zmieniającym swoje położenie. Przewodnik
opowiadał nam historie powstania kanionu, pokazywał różne formy skał, cieni i
światła, ale ja po paru minutach zacząłem iść swoim rytmem i zatrzymywałem się,
gdzie chcialem i na ile chciałem. Miejsce jest autentyczną kopalnią kadrów
zdjęciowych, co nie znaczy, że jest łatwo zrobić coś przyzwoitego. Po pierwsze,
jest sporo ludzi, a ponieważ wchodzi się i wychodzi tą samą szczeliną, zawsze
ktoś idzie, jak nie z jednej to z drugiej strony. Po drugie, trzeba mieć
statyw, ponieważ nie ma za dużo światła, a żeby coś dobrego wyszło ze zdjęcia,
jest on niezbędny. Ten fakt zwalnia też rytm zwiedzania. Jako 'mądry Polak po
szkodzie', polecam od początku pozostanie trochę w tyle za grupą, wtedy trzeba
tylko uważać na tych, co idą z przeciwnej strony. Ja, kiedy słyszałem, że ktoś
nadchodzi z przeciwka, zwyczajnie darłem się, żeby stanęli na chwilkę
i…działało! Poniżej zostawiam kilka w miarę rozsądnych ujęć z tego
niesamowitego miejsca.






 |
tutaj zostawiłem specjalnie tę grupkę ludzi dla porównania skali |
Po wizycie w Antelope Canyon (baaaardzo polecam)
wyruszyliśmy w kierunku następnej niespodzianki. Kilka kilometrów od Page,
niespecjalnie oznakowany, znajduje sie następny “cud” natury, mniej znany, ale
nie mniej piękny. Z szosy, przy której jest tylko niewielka tabliczka, można
było w odleglości ok. 600m zobaczyć sporo zaparkowanych samochodów na końcu
polnej drogi. Stamtąd kilometrowy spacer doprowadza nas do Horseshoe Bend
(Zakręt Podkowy) miejsce, gdzie rzeka Colorado robi 180º zwrot w swoim biegu.
 |
kilometrowy spacerek dzieli nas od "Podkowy" |
 |
jest dosyć łatwo dotrzeć |
Ponad 300 metrów pionowej ściany dzieliło nas od tafli wody. Nie będę Was
zanudzał opisem, lepiej zobaczcie zdjęcia. Ja już nie wiedziałem, czy bardziej
mi sie podobało Antelope Canyon czy ta Podkowa, a przecież czekał nas
jeszcze dzisaj Grand Canyon!
 |
ta motorówka na rzece pozwala mierzyć ogromną potęgę tego miejsca |
 |
spektakularne pionowe ściany |
 |
Horseshoe Bend |
 |
"Podkowa" |
Zbliżając się drogą 64 do wejścia do Parku
Narodowego Grand Canyon, 50 km przed zatrzymaliśmy się przy Litlle Colorado
River Canyon. Trzeba koniecznie przejść między kilkunastoma strategicznie
ustawionymi straganami obsługiwanymi przez indian, aby dotrzeć do tarasu
widokowego. Tu było tylko takie małe preludium tego, co na nas oczekiwało.
 |
Kanion Little Colorado River |
Tuż
przed zachodem słońca dotarliśmy do bramy wjazdowej parku. Wjazd jest płatny,
ale nie płaci się od osoby tylko od pojazdu i jest całkiem niedrogo. Grand
Canyon oczywiście posiada dwie krawędzie: północną i południową. Południowa
jest dużo bardziej dostępna i 90% przyjeznych tę część właśnie ogląda. Aby
dotrzeć nad północną krawędź, trzeba zrobić 300km objazd i w dodatku nie można
tam przenocować, tak więc pozostaje albo awionetka albo helikopter, żeby tamtą
część Kanionu zaliczyć, co nie należy do najtańszych przyjemności. Jaki jest
ten Grand Canyon? Chyba najlepiej byłoby zacytować w tym miejscu prezydenta
Roosvelta, który podczas wizyty w 1903 roku powiedział: “Grand Canyon
zaszokował mnie. Jest nie do opisania, nieporównywalny do niczego innego na
całym świecie. Zostawmy ten cud natury takim jakim jest. Nie róbmy nic, co
naruszyłobu jego piękno i delikatność. Nie możemy go polepszyć. Co możemy
zrobić, to zachować go dla naszych dzieci, ich dzieci i tych wszystkich, którzy
po nich nastaną, bo to jest jedno z tych miejsc na kuli ziemskiej, które wszycy
powinni zobaczyć”. Ileż on miał w tym racji! Wrażenie, jakie sprawia ta
ekstrawagancja natury trzeba przeżyć, bo niemożliwym jest przekazać je słowami.
Ponad 1000 metrów głębokości sprawia, że rzeka Colorado, która jest jedną z
największych rzek w USA, wygląda jak cieniutki sznureczek na dnie tego
olbrzyma. Przy drodze biegnącej wzdłuż południowej krawędzi, znajdziemy wiele
miejsc widokowych. Jest gdzie zaparkować, ale jeśli ktoś woli, to są też
autobusy, które z 15 minutową częstotliwoscią kursują wzdłuż południowej
krawędzi i można wsiadać i wysiadać ile razy się chce. Jednak do zachodniej
części południowej krawędzi można dotrzeć tylko i wyłącznie autobusem. Tam
znajduje sie słynny “Skywalk” - półkolista platforma, ze szklaną podloga,
wisząca nad przepascią. Spacerek po tym musi sprawiać niezłe wrażenie.
Nie mniejsze jak bilet wstępu $80 od osoby (ponad połowa z tego to podatek na
rzecz indian) i na dodatek nie można wejść z aparatem fotograficznym, komórką
ani żadnym urządzeniem nagrywającym. Zostali bez moich 80-ciu. Rozumiem, że
ktoś w to zainwestował i wybudował (świetnie zresztą), że wejście kosztuje
sporo, ale chociaż niech pozwolą zrobić zdjęcia. Nasza trójka zrezygnowała
($240 w kieszeni) i z tego, co zauwazyłem, było takich osób sporo. O zachodzie
słońca zakończyliśmy naszą dzisiejszą wizytę w Grand Canyon. Następnego dnia
rano, przed wyruszeniem w kierunku Las Vegas, postanowiliśmy zajrzec tu jeszcze
raz, tym razem o świcie a potem….Viva Las Vegas!!!
 |
w niektórych miejscach głębokość dochodzi do 1.600m |
 |
łatwo można rozróżnić poszczególne kapy skał pochodzace z róznych okresów |
 |
rzeka Colorado |
 |
można też zwiedzić kanion konno |
 |
panorama "Wielkiej Dziury" |
 |
zachód slonca nad Grand Canyon |
od jakiegoś czasu zaglądam na tego bloga świetne zdjęcia ciekawe posty dziwię się że tu prawie nie ma komentarzy ja co prawda też nigdy nie komentuję ani tu ani nigdzie:)to pierwszy raz:) lubię poczytać i pooglądać bardzo mi się tu podoba:)
OdpowiedzUsuńDrogi Czytelniku,
OdpowiedzUsuńNiezmiernie cieszymy się, że ten pierwszy raz miał miesjce właśnie tu ;-) oby nie był ostatnim! Bardzo cieszymy się z każdego komentarza, a ten jest szczególnie przyjemny! Zapraszamy do dalszych odwiedzin i dzielenia się "dobrym słowem" o nas, jeśli będziesz miał/a chęć.
Miłego weekendu!
Dorota&Sławek